Do policjantów z komisariatu na Białołęce zgłosił się mężczyzna, który powiadomił o kradzieży użytkowanego przez siebie pojazdu m-ki Seat wartego 6000 złotych. Funkcjonariusze z Wydziału Dochodzeniowo - Śledczego i Kryminalnego zajmujący się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu od razu zajęli się szczegółowym ustaleniem okoliczności tego przestępstwa i typowaniem sprawcy kradzieży. Analizując zebrany materiał procesowy mundurowi wykryli wiele "nieścisłości" w zeznaniach zgłaszającego. Okazało się, że policjanci mają do czynienia z tzw. „zgłoszeniówką”. Sprawę przekazali do prokuratury, a 28-latka zatrzymali.
Na początku listopada policjanci z komisariatu na Białołęce otrzymali informację, że skradziono seata. Zgłaszający, który użytkował auto za zgodą jego właściciela wyjaśnił, że zaparkował pojazd przy jednej z ulic, w miejscu ogólnodostępnym i niemonitorowanym, po czym udał się na spotkanie ze swoim kolegą.
Następnego dnia, gdy wrócił w to miejsce, samochodu nie było. Skontaktował się z jego prawowitym właścicielem. Ten jednak nic nie wiedział o sprawie. 28-latek zapewniał też mundurowych, że samochód nie został odholowany, bowiem był zaparkowany prawidłowo.
Policjanci, którzy zajęli się tą sprawą, bardzo szczegółowo przeanalizowali to zawiadomienie. Dokonali własnych ustaleń. Stwierdzili, że coś jest nie tak. Byli przekonani, że 28-latek nie jest z nimi szczery. Materiał procesowy zgromadzony w tym postępowaniu przekazali do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga Północ, która wszczęła śledztwo.
Wszystko wskazywało na to, że 28-latek powiadomił policjantów o niepopełnionym przestępstwie. Okazało się, że śledczy nie pomylili się. Ustalili, że mężczyzna kierując seatem spowodował kolizję uderzając w latarnię, po czym porzucił auto i uciekł z miejsca. Bojąc się odpowiedzialności za spowodowanie zdarzenia drogowego, próbował oddalić od siebie podejrzenia i zgłosił kradzież samochodu.
Mundurowi zatrzymali go. Zebrany przez nich materiał w tej sprawie pozwolił na przedstawienie 28-latkowi w prokuraturze zarzutu dotyczącego zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie i składania fałszywych zeznań. Do zarzucanych czynów mężczyzna się przyznał i złożył wyjaśnienia. Za przestępstwa, których się dopuścił, może mu grozić kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Wjechał w latarnię i spanikował. Nakłamał, że ukradli mu auto - zamiast mandatu grozi mu więzienia
- 23.11.2022 07:30
Napisz komentarz
Komentarze