piątek, 22 listopada 2024 17:51
Reklama

"Halo, policja? Sąsiad pali marihuanę". Wieczorny telefon pogrążył 27-latka

"Halo, policja? Sąsiad pali marihuanę". Wieczorny telefon pogrążył 27-latka
Wydobywający się z kratek wentylacyjnych zapach marihuany denerwował mieszkańców bloku na warszawskim Mokotowie. W końcu jedna z lokatorek zdecydowała się donieść na sąsiada.

Unoszący się zapach palonej marihuany przeszkadzał wszystkim sąsiadom do tego stopnia, że jeden z nich zakleił nawet kratki wentylacyjne. Na zawiadomienie policjantów odważyła się tylko mieszkanka jednego z sąsiednich lokali. Kobieta zadzwoniła do oficera dyżurnego mokotowskiej policji kwadrans przed 22:00, informując, że czuje, jak z kratek wentylacyjnych wydobywa się zapach palonych używek.

Kiedy pod wskazany adres przyjechali nieumundurowani funkcjonariusze, na klatce schodowej faktycznie unosił się charakterystyczny zapach palonych ziół. Kobieta wskazała prawdopodobny lokal, w którym mogą znajdować się narkotyki. Tym zjawiskiem poruszeni byli również inni sąsiedzi.

Gdy funkcjonariusze pukali do jednego z mieszkań, po sąsiedzku drzwi otwierał właśnie 27-letni mężczyzna. Zapytał, czy w czymś może pomóc. Policjanci z kolei zapytali, czy posiada przy sobie substancje psychoaktywne. Odpowiedział, że nie ma przy sobie, ale ma w mieszkaniu. Zdziwił się nieco, gdy policjanci okazali mu legitymacje służbowe i poinformowali o celu wizyty, ale nie zawahał się przed tym, aby kontynuować pokazywanie im miejsca, w którym trzymał narkotyki. Zaprowadził policjantów do swojego pokoju i przekazał pudełko, w którym znajdowało się około 14 gramów nielegalnego suszu. Z czarnej kosmetyczni leżącej na biurku wyjął jeszcze foliowy woreczek z dwiema tabletkami, informując, że to ekstazy." Rozgadany" posiadacz narkotyków wyjawił, że zakupił to wszystko od nieznanego mu mężczyzny w centrum Warszawy za kwotę 500 zł.

Policjanci dla pewności przeszukali jeszcze mieszkanie przy użyciu psa tropiącego. Okazało się jednak, że 27-latek wydał dobrowolnie wszystko, co posiadał. Substancje psychoaktywne trafiły do depozytu jako dowód w sprawie, podejrzany natomiast spędził noc w policyjnej celi. Teraz odpowie za przestępstwo, za które sąd może go skazać nawet na 3 lata więzienia.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama