Pod osłoną nocy dwóch włamywaczy, wyposażonych w kominiarki, ruszyło na swoją „akcję". Cel: pomieszczenia biurowe pewnej rodzinnej firmy. Wydawało się, że wszystko jest dopracowane: skok przez płot, wyłamanie drzwi wejściowych i szybka robota pod presją czasu, bo alarm pewnie huczał na całą okolicę. Sprawcy spodziewali się dużego łupu, być może sporych sum w gotówce. Ale… coś poszło nie tak.
Po męczących i ciągnących się w nieskończoność minutach walki z drzwiami do pomieszczenia włamywacze sforsowali przeszkodę. Duma na pewno ich rozpierała – do momentu, gdy okazało się, że weszli nie do biura, ale do… toalety! Zamiast sejfu zobaczyli więc… sedes.
Policyjni detektywi pracują już nad tym, by obaj panowie raz jeszcze przypomnieli sobie swój niefortunny skok - podczas przesłuchania.
Napisz komentarz
Komentarze