piątek, 22 listopada 2024 14:03
Reklama

Odebrała w pracy telefon od "policjanta" i spanikowała. W niecałą godzinę straciła ponad 300 tysięcy złotych

W niecałą godzinę, 39-latka z Sulęcina (lubuskie) straciła 331 tysięcy złotych. Oszuści posłużyli się metodą na tak zwanego „policjanta”. Zadzwonili do kobiety informując, iż środki znajdujące się na jej koncie są zagrożone, a przed chwilą nieuprawniona osoba wykonała przelew w kwocie 30 tysięcy złotych na zagraniczne konto. Pod legendą obawy o dalszą utratę pieniędzy, nakłonili swoją rozmówczynię, aby ta autoryzowała dwie transakcje na rzekome konto bankowe policji, gdzie jej środki będą bezpieczne - niestety, nie były…
Odebrała w pracy telefon od "policjanta" i spanikowała. W niecałą godzinę straciła ponad 300 tysięcy złotych

Tym razem, posłużyli się już dobrze znaną metodą na tak zwanego „policjanta”. Tworząc atmosferę troski i dbałości o dobro obywatela, zadzwonili do 39-latki. Połączenie wykonali na jej służbowym numer stacjonarny. Męski głos przedstawił się jako funkcjonariusz. Poinformował swoją rozmówczynię, że dziś z jej konta nieuprawiona osoba wykonała przelew w kwocie 30 tysięcy złotych na zagraniczny rachunek. Aby uchronić resztę oszczędności niezbędne jest ich zdeponowanie na specjalnym koncie technicznym policji. W trakcie połączenia, mężczyzna przekazał kobiecie, aby ta zweryfikowała jego tożsamość wbijając na aparacie telefonicznym cyfry „997”. Po tym, w słuchawce usłyszała ona komunikat łączenia z jednostką policji. Następnie usłyszała głos drugiego mężczyzny, który pozytywnie zweryfikował numer legitymacji służbowej podany przez pierwszego mundurowego.

Rozmowę kontynuował już jednak „policjant numer 2”. Nakłonił 39-latkę aby zwiększyła limity przepływów finansowych w bankowości elektronicznej, a następnie wykonała dwa duże przelewy natychmiastowe. Kobieta tak bardzo zaufała rzekomym funkcjonariuszom, że potwierdziła zgodę na przelewy w rozmowie z pracownikiem banku (przy większych transakcjach, jest to sposób ich ostatecznej autoryzacji). W pewnym momencie rozmowę pokrzywdzonej, usłyszała jej współpracownica, która kazała się jej natychmiast rozłączyć. Była ona świadoma tego, że cała sytuacja jest oszustwem. Niestety, kiedy oszukana zgłosiła się do sulęcińskiej jednostki, było już za późno na zablokowanie środków.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama