Policjanci z gliwickiej „jedynki” codziennie zatrzymują podejrzanych o różne czyny zabronione. Tym razem wpadł w ich ręce bardzo „zasłużony” w mrocznej strefie narkobiznesu podejrzany, ścigany listem gończym przez chorzowski sąd rejonowy. Gliwiccy detektywi złożyli mu wizytę w mieszkaniu na osiedlu Sikornik, a miało to miejsce tuż przed świętami, 22 grudnia w godzinach porannych. 23 grudnia, mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty i trafił za mury aresztu śledczego.
Policjanci zapukali do mieszkania w jednym z bloków na osiedlu Sikornik. Wiedzieli już, że znajduje się tam poszukiwany listami gończymi 46-latek. On z kolei nie przewidywał tej wizyty. Był na tyle zaskoczony widokiem stróżów prawa, że na ich oczach próbował… połknąć torebkę strunową z białym proszkiem. Dlaczego podchodził do drzwi, do których ktoś zapukał, z narkotykami policjanci mogli się tylko domyślać.
Najważniejsze, że kryminalni uniemożliwili podejrzanemu połknięcie dowodów w sprawie. Został obezwładniony i skuty. Warto jednak zaznaczyć, że porcja narkotyków, którą tak desperacko chciał ukryć, nie była jedynym towarem przy nim znalezionym. Zgodnie z zasadami, funkcjonariusze dokładnie przeszukali lokal i znaleźli łącznie prawie 280 gramów amfetaminy. To 2800 tak zwanych porcji dilerskich.
Zatrzymany, jako ścigany listem gończym, wielokrotnie notowany, a przede wszystkim - karany, wraz z obciążającymi go dowodami trafił do policyjnego aresztu. List gończy, bogate dossier oraz fakt, że mężczyzna ten popełnił kolejne poważne przestępstwo, spowodują, że nie szybko opuści on więzienne mury.
Napisz komentarz
Komentarze