Policjanci ustalili, że mieszkający w Polsce Niemiec ma sporo zioła. Zaszył się na wsi, ale go namierzyli

Miliccy policjanci w ramach działań mających na celu zwalczanie przestępczości narkotykowej zatrzymali kolejnego w ostatnim czasie mężczyznę, który w swoim miejscu zamieszkania posiadał znaczne ilości narkotyków. W trakcie przeszukania miejsca zamieszkania zatrzymanego mężczyzny policjanci znaleźli ponad 1600 porcji marihuany. Podejrzanemu zgodnie z obowiązującymi przepisami za posiadanie znacznej ilości środków odurzających grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

W piątek 9 grudnia w godzinach porannych policjanci pojechali do jednej z podmilickich wiosek, gdzie według wcześniejszych ustaleń poczynionych przez śledczych, mieszkający tam mężczyzna miał w miejscu zamieszkania przechowywać narkotyki. Na miejscu policjanci zastali 38-letniego obywatela Niemiec mieszkającego w tej wiosce. Ustalenia policjantów szybko się potwierdziły – w trakcie policyjnych czynności mężczyzna dobrowolnie wydał funkcjonariuszom worki foliowe z zawartością charakterystycznego suszu roślinnego. Użyty tester narkotykowy wskazał w każdym z worków zawartość środków odurzających w postaci marihuany. Łącznie policjanci zabezpieczyli ponad 1600 porcji handlowych tego narkotyku. Zabezpieczona marihuana po dokładnym zważeniu trafiła do policyjnego depozytu, natomiast zatrzymany mężczyzna do czasu wyjaśnienia okoliczności sprawy został osadzony w policyjnym areszcie.

Jeszcze tego samego dnia zatrzymany mężczyzna został doprowadzony przez policjantów do miejscowej prokuratury, gdzie usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa polegającego na posiadaniu znacznej ilości środków odurzających w postaci marihuany. Podejrzany decyzją prokuratora został objęty środkiem zapobiegawczym w postaci dozoru policyjnego oraz zakazem opuszczania kraju. Po przesłuchaniu został zwolniony.

Policjanci wyjaśniają okoliczności sprawy, w tym pochodzenie zabezpieczonej marihuany. Za jej posiadanie podejrzanemu zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii grozi kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat. Śledztwo jest w toku.