Tragedią mogła zakończyć się przejażdżka 6-latka na mini crossie, który wiózł swojego 4-letniego brata. Chłopcy bez kasków jeździli po posesji pod "nadzorem" ojca. Przejażdżkę zakończyli na betonowym ogrodzeniu, w wyniku czego 4-latek trafił do szpitala. Policjanci sprawdzają czy 44-letni ojciec nie naraził synów na utratę zdrowia i życia.
W środę wieczorem, bielscy policjanci otrzymali zgłoszenie o 4-latku, który trafił do białostockiego szpitala po wypadku na mini crossie. Zdarzenie miało miejsce na jednej z posesji w gminie Wyszki. Szybko okazało się, że jednośladem kierował 6-letni brat chłopca. Jak wstępnie ustalili mundurowi, to 44-letni ojciec pozwolił synom na przejażdżkę jednośladem. Chłopcy bez kasków jeździli po posesji pod jego "okiem".
Z relacji ojca wynika, że w pewnym momencie 6-latek przyśpieszył, stracił panowanie nad motorowerem i z impetem uderzył w betonowe ogrodzenie posesji. W wyniku tego zdarzenia 4-latek trafił do szpitala. Teraz bielscy policjanci wyjaśniają szczegółowe okoliczności tego zdarzenia i sprawdzają czy 44-latek nie naraził synów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Zgodnie z kodeksem karnym za to przestępstwo grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
piątek, 22 listopada 2024 20:05
Napisz komentarz
Komentarze