Łowiccy policjanci z ruchu drogowego zatrzymali 37-latka, który nie zatrzymał się do kontroli i uciekał autostradą "pod prąd" stwarzając ogromne zagrożenie brawurową jazdą. Znany policji mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Usłyszał prokuratorskie zarzuty. Grozi mu kara nawet do 12 lat więzienia.
12 maja 2021 roku około godziny 1 w nocy dyżurny łowickiej policji otrzymał zgłoszenie o podejrzeniu kierowania w stanie nietrzeźwości na autostradzie A2 przez kierującego mercedesem. Świadek poinformował, że pojazd jadący w kierunku Warszawy nie trzymał się swojego pasa ruchu jadąc od lewej strony do prawej, po czym zjechał na MOP Polesie. Na miejsce niezwłocznie został skierowany patrol ruchu drogowego. Na parkingu mundurowi zauważyli osobowego mercedesa. Gdy zbliżyli się do auta, aby podjąć kontrolę, kierujący gwałtownie ruszył i zaczął uciekać w kierunku Warszawy.
Funkcjonariusze używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych podjęli pościg za pojazdem, jednocześnie informując dyżurnego, który powiadomił o pościgu ościenne jednostki. Kierujący nie reagował na sygnały do zatrzymania pojazdu. Jechał brawurowo wyprzedzając inne pojazdy z lewej i z prawej strony a także pasem awaryjnym. Na wysokości węzła Wiskitki kierujący mercedesem zjechał na węzeł, ale widząc radiowóz blokujący mu drogę, gwałtownie zmienił kierunek i wjechał na autostradę "pod prąd". Mężczyzna uciekał "pod prąd" stwarzając ogromne zagrożenie na autostradzie.
W rejonie MOP Baranów porzucił auto i próbował uciekać pieszo przeskakując przez ogrodzenie autostrady. Funkcjonariusze z drogówki nie stracili mężczyzny z oczu i po około 300 metrach zatrzymali uciekiniera w pobliskich zaroślach. Okazało się, że mercedesem kierował 37-latek z powiatu pruszkowskiego. Był nietrzeźwy, miał 1,3 promila alkoholu w organizmie. W pościgu brali udział policjanci z łowickiej drogówki ale w akcję zaangażowanych było również kilka patroli z województwa mazowieckiego. Mimo ogromnego zagrożenia, jakie stworzył 37-latek, nikt nie odniósł obrażeń.
Mężczyzna usłyszał 3 prokuratorskie zarzuty: kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości, niezatrzymania się do policyjnej kontroli oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Podejrzanemu grozi kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu został aresztowany na 2 miesiące.
Uciekał przed policją jadąc autostradą pod prąd. To cud, że nikogo nie zabił
- 14.05.2021 15:19
Napisz komentarz
Komentarze