Zatrzymana przez policjantów 30-latka podejrzana o kradzież zabawek z jednego z sieciowych sklepów zabawkowych przyznała się do kradzieży, twierdząc, że jest zła sama na siebie, że odpowie za przestępstwo. Kobieta źle obliczyła wartość zabawek. Chciała zmieścić się w kwocie 500 zł, a przekroczyła ją o 9 zł. Teraz odpowie za przestępstwo zagrożone karą do 5 lat więzienia, a nie za wykroczenie zagrożone karą grzywny.
Około godziny 21.00 mundurowi pojechali na wezwanie do jednej z mokotowskich galerii handlowych. Tam czekali na nich pracownicy ochrony oraz kierownik sklepu zabawkowego w towarzystwie 30-latki, która wyszła ze sklepu z akcesoriami dziecięcymi z torbą wypełniona pudełkami z markowymi zabawkami dla chłopców. Kobieta przyznała się do kradzieży, mówiąc, że zabawki kradnie na sprzedaż.
Ubolewała też nad swoją matematyką twierdząc, że była przekona, iż wartość zabranych przez nią zabawek nie przekroczy 500 zł, ponieważ wtedy odpowiedziałaby jedynie za wykroczenia i dostałaby mandat karny. W związku z tym, że źle obliczyła, myląc się o 9 zł, będzie musiała odpowiedzieć za przestępstwo. Mundurowi przyznali jej rację. Towar trafił na półki sklepowe, a nieuczciwa klientka do policyjnego aresztu. Teraz czekają ją zarzuty, a następnie rozprawa sądowa, na której może zostać skazana na 5 lat więzienia.
Nakradła towaru za 509 zł: "Jestem zła na siebie, miało być poniżej 500"
- 22.09.2020 07:18
Napisz komentarz
Komentarze