Przez kilka kolejnych dni funkcjonariuszom wrocławskiej grupy SPEED trafiały się prawdziwe „rodzynki”… Chevrolet Corvette, BMW oraz Honda. Wspólny mianownik to lekceważenie przez ich właścicieli obowiązujących nas wszystkich przepisów prawa.
Umieszczanie tablicy rejestracyjnej w innym miejscu niż konstrukcyjnie do tego przeznaczonym…, „czerwone kierunkowskazy”…, brak dokumentów dopuszczających pojazd do ruchu…, „ryczący” układ wydechowy…, a wreszcie przekraczanie dopuszczalnej prędkości to tylko niektóre z grzechów właścicieli sportowych czy tzw. stuningowanych samochodów.
Kierowca BMW, który przekroczył dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym, policjantom tłumaczył, że przednią tablicę przewozi na wycieraczce pasażera, bo spadła mu z podszybia. Zgodnie z przepisami ma być ona umieszczona z przodu pojazdu (podszybie to nie przód auta). Teraz 20-latek swoje argumenty przedłoży w sądzie, gdyż nałożonych mandatów nie przyjął.
Chevrolet Corvette przypłynął zza oceanu i choć tam „czerwone kierunkowskazy” nie stanowią problemu, to wyjeżdżając na Polskie drogi jego właściciel dobrze wiedział, że muszą mieć inny kolor. Rówieśnik kierowcy BMW „zapomniał również”, że bez ważnego dowodu rejestracyjnego może co najwyżej przejechać się swoją corvettą na lawecie. Jego sprawa również znajdzie swój finał w sądzie.
O wiele więcej pokory miał w sobie kierowca stuningowanej hondy, który przyjął wszystkie 5 nałożonych przez mundurowych mandatów, a z miejsca kontroli odjechał na lawecie. Jego przypadek był podobny do opisanych powyżej, zbyt wiele pewności siebie, a za mało wiedzy o obowiązujących przepisach ruchu drogowego. Zmiana pasa ruchu w miejscu niedozwolonym, przednia tablica rejestracyjna na podszybiu, zatrzymany dowód rejestracyjny, dziurawy tłumik i jakże by inaczej niekorzystanie z kierunkowskazów podczas wykonywanych na drodze manewrów.
Napisz komentarz
Komentarze