Funkcjonariusze czeskie drogówki nie mogli uwierzyć własnym oczom. Na autostradzie w rejonie Ostrawy zatrzymali osobówkę ciągnącą przyczepę z załadowanym na niej dostawczakiem. Za kierownicą BMW siedział Polak.
Okazało się także, że 32-latek nie ma przy sobie blankietu prawa jazdy, a jedynie jego... zdjęcie.
Przyczepa, na której znajdował się dostawczak, nie była przystosowana do przewożenia tego rodzaju ładunków. Zestaw stanowił więc poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Jak powiedziała rzecznik lokalnej policji Lenka Sikorova, "kierowca w ogóle nie przejmował się faktem, że nie ma zezwolenia na prowadzenie przyczepy z tak dużym obciążeniem".
Lekkomyślność będzie słono kosztować polskiego kierowcę. Został ukarany mandatem w wysokości 50 tys. koron (ok. 8 tys. zł).
To jest właśnie ułańska fantazja. Polski "zestaw" zatrzymany przez czeską policję
- 17.02.2018 12:54
Napisz komentarz
Komentarze