Funkcjonariusze wydziału ruchu drogowego zatrzymali do kontroli jadącą z dużą prędkością skodę. Za jej kierownicą siedział 47-latek, któremu zatrzymano prawo jazdy. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że interwencja trwała zdecydowanie za długo, bo kierujący próbował przekonać policjantów, że jego nadciśnienie zwalnia go z respektowania przepisów. Nie, nie zwalnia, przeciwnie należy liczyć się teraz z dodatkowymi konsekwencjami.
Funkcjonariusze wydziału ruchu drogowego zauważyli skodę, której kierujący w obszarze zabudowanym jechał z za dużą prędkością. Dokonany pomiar to potwierdził. Okazało się, że przy ograniczeniu do 40 km/h, kierujący ma na liczniku 97 km/h. W takiej sytuacji mundurowi mają obowiązek obligatoryjnego zatrzymania prawa jazdy na okres 3 miesięcy. Nikt się nie spodziewał, że "rutynowa" kontrola drogowa zatrzyma patrol, aż na kilka godzin.
Siedzący za kierownicą skody 47-latek początkowo próbował w każdy możliwy sposób zanegować swoją prędkość. Gdy skończyły mu się argumenty poinformował policjantów, że choruje na nadciśnienie i źle się czuje. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia ratunkowego, która owszem wysokie ciśnienie potwierdziła, jednakże nie stwierdziła zagrożenia dla życia i zdrowia.
Jak widać nadciśnienie nie przeszkadzało mężczyźnie w osiągnięciu nadmiernej prędkości, a miało go jedynie zwolnić z odpowiedzialności za naruszenie przepisów. Interwencja naszych mundurowych zakończyła się oczywiście zatrzymaniem prawa jazdy i sporządzeniem wniosku o ukaranie do sądu.
Chcieli zabrać mu prawo jazdy, powiedział, że źle się czuje i wezwał karetkę
- 30.12.2021 10:02
Napisz komentarz
Komentarze