Policjanci z mokotowskiego wydziału zajmującego się ściganiem przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu zatrzymali 47-latka, który posługując się nieustaloną bronią śrutową postrzelił kierowcę taksówki w okolice odcinka lędźwiowego kręgosłupa, czym naraził go na bezpośrednie niebezpieczeństwa utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Do policyjnego aresztu trafiła również o rok starsza partnerka zatrzymanego, która oddaliła się z miejsca zdarzenia nie udzielając pomocy pokrzywdzonemu. Kobieta usłyszał zarzuty. Grozi jej kara do 3 lat więzienia. Jej partner może spędzić w więzieniu o dwa lata więcej. Na chwile obecną został tymczasowo aresztowany.
Jak ustalili policjanci, ostatni dzień maja br. okazał się niefartowny dla kierowcy osobówki świadczącej usługi przewozu osób. Około godziny 23.30 obywatel Tadżykistanu siedzący za kierownicą taksówki podjechał w okolice Królikarni na warszawskim Mokotowie. Kurs zamówiony był przez 48-latkę, która wsiadła na tylne siedzenie. Za nią do samochodu wszedł jej zdenerwowany partner. Usiadł na tylnej kanapie za kierowcą. Oboje się kłócili. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna nie chciał, aby kobieta od niego odjeżdżała. Był zazdrosny. Chcąc jej to uniemożliwić, wyjął nieustaloną broń śrutową i przez siedzenie strzelił w plecy taksówkarzowi. Po czym oboje uciekli, pozostawiając rannego mężczyznę.
Po chwili na miejsce przyjechali wezwani ratownicy medyczni i policjanci. Pokrzywdzony trafił do szpitala i na salę operacyjną. Lekarze ocenili, że doznał on urazu kręgosłupa odcinka lędźwiowego. Na miejscu zdarzenia funkcjonariusze, zebrali ślady, przesłuchali świadków oraz wykonali szereg czynności mających naprowadzić ich na trop podejrzanego.
W wyniku szeregu działań dochodzeniowo-śledczych oraz operacyjnych funkcjonariusze ustalili, kim była kobieta, która tego dnia zamawiała kurs. Przypuszczali, że poszukiwany mężczyzna przebywa razem z nią. W związku z powyższym zapukali do jej drzwi. Ich ustalenia okazały się bardzo trafne, ponieważ pod tym samy adresem spał nietrzeźwy 47-latek. Nie był zadowolony z wizyty funkcjonariuszy z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. Zareagował bardzo nerwowo, nie szczędząc słów wulgarnych. Podjął nawet próbę fizycznego zamanifestowania swojej dezaprobaty wobec funkcjonariuszy, którzy bardzo szybko wytłumaczyli mu, że wstąpili do niego i partnerki w konkretnej sprawie, w której będzie mógł złożyć wyjaśnienia przed prokuratorem. Dalszy monolog mężczyzna prowadził już w kajdankach a podłodze. Został on zatrzymany i dowieziony do policyjnego aresztu tak samo, jak jego oblubienica.
Następnego dnia mężczyzna trafił do prokuratora, który przedstawił mu zarzuty narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a następnie, tak samo, policjanci złożył wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Sąd nie miał wątpliwości w kwestii zastosowanie wobec mężczyzny środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego aresztu. Mężczyźnie grozi kara do 5 lat więzienia. Na krótszy wyrok może liczyć 48-latka, która uciekła z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomoc pokrzywdzonemu. Podejrzana nie wezwała nawet karetki pogotowia. Takie zachowanie może skutkować 3-letnim pozbawieniem wolności. Na razie kobieta została objęta policyjnym dozorem.
Napisz komentarz
Komentarze