Ponad 50 policjantów i pies służbowy poszukiwali 4-letniego chłopca, który w dziwnych okolicznościach zniknął z przedszkola w Lubartowie. Na szczęście okazało się, że chłopiec został zabrany do domu przez 80-letniego mężczyznę, który był przekonany, że... odbiera własnego wnuka.
Do niecodziennej sytuacji doszło w piątek, 6 marca w Lubartowie (województwo lubelskie). Starszy mężczyzna przyszedł odebrać z przedszkola dwójkę wnuków. Najpierw odebrał starszego, a po chwili poszedł do sali obok po 4-latka. Zamurowało go, gdy przedszkolanka poinformowała, że chłopiec został odebrany przez dziadka jakiś czas temu. Na miejsce przyjechali rodzice dziecka, powiadomiono policję, która skierowała na miejsce znaczne siły. Ponad 50 policjantów i pies tropiący rozpoczęli poszukiwania chłopaka.
Wyjaśnienie przyniosła analiza nagrań z monitoringu. Okazało się, że 4-latek został odebrany przez dziadka innego chłopca uczęszczającego do placówki. Starszy pan zobaczył chłopca ubranego bardzo podobnie do jego wnuka i nie zauważył, że to obce dziecko. Zabrał go do domu, gdzie nakarmił 4-latka zupą, a następnie włączył mu bajkę.
- Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko - tłumaczyła dyrektorka przedszkola dziennikarzom TVN24.
O pomyłce 80-latek dowiedział się dopiero, gdy do jego drzwi zapukała policja. Matka chłopca nie wini seniora za pomyłkę, wskazując, że doszło do nieporozumienia. Postępowanie wyjaśniające prowadzi natomiast policja.
piątek, 22 listopada 2024 17:41
Napisz komentarz
Komentarze