Siemiatyccy policjanci, po niespełna godzinie, odnaleźli kierowcę opla. Matka mężczyzny twierdziła, że syn miał "wypadek drogowy". Wstępne informacje, co do miejsca zdarzenia były jednak inne niż te, gdzie odnaleziono mężczyznę. 21 latek trafił do szpitala. Tam pobrano mu krew na zawartość alkoholu lub środków odurzających w organizmie. Policjanci wyjaśniają dalsze okoliczności zdarzenia.
W poniedziałek około 2.30, dyżurny siemiatyckiej jednostki otrzymał zgłoszenie, że na trasie Siemiatycze - Boratyniec Ruski, kierujący oplem wypadł samochodem z drogi i potrzebuje pomocy. Policjanci, którzy już po kilku minutach byli we wskazanym miejscu, nie potwierdzili tam zdarzenia. Oczywiście mundurowi dalej prowadzili poszukiwania osoby.
We współpracy ze zgłaszającą, skontaktowali się telefonicznie z 21 latkiem. Numer telefonu, który podała jego matka, był aktywny. 21 latek odebrał telefon i powiedział, że ma trudności z oddychaniem. Dodał, że nie może wydostać się z pojazdu. Nadal też twierdził, że znajduje się w zaroślach, przy trasie Siemiatycze - Boratyniec Ruski. Dyżurny, który był w bieżącym kontakcie z funkcjonariuszami, wysłał jeszcze jeden patrol. Miał on sprawdzić kolejne trasy, między innymi te na terenie gminy Siemiatycze.
Już po niespełna 10 minutach, policjanci sprawdzając trasę Maćkowicze - Osłowo, zauważyli opla. Samochód był za metalowymi barierkami, w przydrożnym rowie. Kierowcę, z samochodu, wydostali policjanci wspólnie ze strażakami. Mężczyzna trafił do szpitala. Pobrano od niego krew na zawartość alkoholu lub środków odurzających w organizmie. Policjanci nadal wyjaśniają dalsze okoliczności zdarzenia.
Źródło: podlaska policja
Napisz komentarz
Komentarze