Tak brzmiało pierwsze zgłoszenie od mieszkańca Lublina, który dziś w nocy wracając do domu, wpadł do 7 metrowej studni. Mężczyzna nie potrafił powiedzieć, gdzie jest i w jakich okolicznościach znalazł się w pułapce. Poszukiwania prowadzone przez policjantów z KP Niemce a potem II komisariatu w Lublinie doprowadziły do odnalezienia mężczyzny. Na zewnątrz wydobyli go strażacy. 57-latek miał ponad promil alkoholu w organizmie.
Po północy do dyspozytora WCPR zadzwonił telefon. Mężczyzna prosił o pomoc, twierdził, że jest chyba w jakimś lochu, nie wie i nie pamięta, jak się w nim znalazł. Dyspozytor natychmiast przekazał informację policjantom.
Rozpoczęły się poszukiwania, ogłoszony został alarm dla mundurowych z komisariatu w Niemcach. Ustalono dane poszukiwanego, nawiązano kontakt z jego rodziną oraz oczywiście z nim samym. Policja chciała uzyskać jak najwięcej informacji, które byłyby pomocne w prowadzonych poszukiwaniach. Niestety, 57 latek niewiele pamiętał. Twierdził, że jest pod ziemią, widzi jakieś światło w górze i słyszy w oddali pociągi.
Jeden z patroli z II komisariatu rozpoczął poszukiwania w rejonie ulic Dożynkowa, Malwowa i Orzechowa. Mundurowi telefonicznie ustalili z mężczyzną, że będzie on głośno krzyczeć. Będąc w rejonie ulicy Brzozowej, usłyszeli głos, dochodził z pobliskiej ulicy Orzechowej. Tam na jednej z posesji odnaleźli studnię, a w niej 57 latka. Na miejsce wezwano pogotowie oraz strażaków by pomogli uwolnić mieszkańca Lublina.
Na miejscu udzielona została mężczyźnie pomoc medyczna. Pomimo, iż wpadł do około 7 metrowej studni, nie doznał żadnych obrażeń. Załoga karetki stwierdziła, że nie ma potrzeby zabierać go do szpitala. Mężczyzna przebadany został na zawartość alkoholu, miał w organizmie ponad promil alkoholu.
Policjanci ustalili właściciela posesji, na której znajdowała się „pułapka”. Mężczyzna oświadczył, że studnia była nieczynna, zabezpieczona blachą, trudno więc stwierdzić, jak mężczyzna zdołał wpaść do środka.
Źródło: lubelska policja
Napisz komentarz
Komentarze