Ponad 3 godziny trwała interwencja dotycząca mężczyzny, który oddalił się ze szpitala psychiatrycznego i silnie pobudzony, w samych spodniach, biegał po parkingu hipermarketu w Dąbrowie Górniczej. Policjanci z załogą karetki pogotowia byli odsyłani od jednego szpitala do drugiego. W tym czasie zarówno mundurowi, jak i medycy byli wyłączeni z innych zadań, gdzie mogli być pilnie potrzebni.
W czwartek wieczorem policjanci z Dąbrowy Górniczej zostali powiadomieni o mężczyźnie, który w samych spodniach biega po parkingu hipermarketu przy ul. Katowickiej, próbując ukrywać się pomiędzy samochodami. Na miejsce oficer dyżurny komendy natychmiast skierował patrol.
Mundurowi na parkingu marketu rzeczywiście zauważyli mężczyznę, którego stan silnego pobudzenia i rozkojarzenia zaniepokoił ich do tego stopnia, że wezwali karetkę pogotowia ratunkowego. W trakcie interwencji policjanci ustalili personalia mężczyzny i fakt, że oddalił on się z miejscowego szpitala psychiatrycznego. Gdy z karetką pogotowia i pacjentem przyjechali do tego szpitala, lekarz odmówił jego przyjęcia, twierdząc, że człowiek ten miał wcześniej gorączkę. Pomimo tego, że ratownicy zmierzyli temperaturę, która nie odbiegała od normy, lekarz nie zgodził się na jego przyjęcie. Karetka z pacjentem i towarzyszącym jej radiowozem skierowała się na oddział ratunkowy dąbrowskiego szpitala, gdzie ponownie zbadano mężczyznę, nie potwierdzając podwyższonej temperatury, czy innych objawów zakażenia.
Gdy z pacjentem powrócono do szpitala psychiatrycznego w Dąbrowie, zastano zamkniętą bramę wjazdową i drzwi, których nikt nie otwierał. Po konsultacji z kierownikiem koordynatorem szpitalnego oddziału ratunkowego w Dąbrowie Górniczej, oświadczył on, że również nie może się porozumieć z miejscowym lekarzem psychiatrą i zdecydował o przewiezieniu pacjenta do innego, wskazanego szpitala psychiatrycznego. Tam jednak stwierdzono, że wstrzymane są wszelkie przyjęcia, gdyż mają chorego z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Po ponownej konsultacji z lekarzem koordynatorem i oficerem dyżurnym KWP w Katowicach, pacjent został ostatecznie przewieziony i przyjęty do szpitala psychiatrycznego w Dąbrowie Górniczej.
Cała interwencja, w którą zaangażowany był policyjny patrol i karetka z załogą medyczną, trwała ponad 3 godziny. W tym czasie zarówno policjanci, jak i medycy byli wyłączeni z innych zadań, gdzie mogli być pilnie potrzebni.
Komendant Miejski Policji w Dąbrowie Górniczej zapowiedział już wystąpienie do dyrekcji Szpitala Miejskiego w Dąbrowie Górniczej, władz miasta oraz powiadomienie prokuratury, celem oceny prawnej postępowania lekarza dyżurnego dąbrowskiego oddziału psychiatrycznego.
Źródło: śląska policja
Napisz komentarz
Komentarze