Dramat rozegrał się w domu, w którym przebywał 51-letni mężczyzna, jego żona, teściowa oraz dwoje małych dzieci. Według ustaleń śledczych, do strzelaniny doszło po rodzinnej kłótni. Sprawca był w trakcie rozwodu ze swoją żoną, a do ataku doszło na jej oczach.
Z relacji świadków wynika, że mężczyzna najpierw oddał strzały w kierunku teściowej, celując w głowę i okolice szyi. Następnie udał się do pokoju, w którym spały jego dzieci, i tam strzelił do swojej 5-letniej córki oraz 9-letniego syna. Dziewczynka zginęła na miejscu, chłopiec w ciężkim stanie został zabrany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala we Wrocławiu.
Po dokonaniu zbrodni sprawca próbował popełnić samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Ratownikom udało się go uratować – został reanimowany na miejscu, a następnie również przetransportowany śmigłowcem do wrocławskiego szpitala. Przeszedł już dwie operacje, jednak jego stan wciąż uniemożliwia przesłuchanie.
- W toku śledztwa będą wyjaśniane okoliczności i przyczyny przedmiotowego zdarzenia – poinformowała Karolina Stocka-Mycek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Śledztwo w toku
Prokuratura wszczęła postępowanie w kierunku zabójstwa dwóch osób oraz usiłowania zabójstwa dziecka. Mężczyźnie może grozić dożywocie.
- Czyn z artykułu 148 paragraf 3, czyli pozbawienie życia dwóch osób oraz usiłowanie pozbawienia życia małoletniego, zagrożony jest karą nawet dożywotniego pozbawienia wolności – podkreślają śledczy.
Na miejscu tragedii od kilku godzin pracują prokuratorzy oraz policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza. Przesłuchiwani są świadkowie, zabezpieczane są dowody.
Kim jest sprawca?
51-latek był funkcjonariuszem Służby Więziennej. Miał uprawnienia do posiadania broni, ale nie w związku z wykonywanym zawodem – jego pozwolenie dotyczyło broni kolekcjonerskiej oraz myśliwskiej. Jego specjalizacją w pracy było tłumienie buntów w zakładach karnych, co oznaczało, że przeszedł liczne szkolenia i testy psychologiczne. Jego znajomi twierdzą, że był człowiekiem spokojnym i kulturalnym. Jakiekolwiek wcześniejsze problemy w rodzinie nie były zgłaszane.
Żona sprawcy, która była świadkiem dramatu, nie odniosła obrażeń fizycznych. Otrzymała pomoc psychologiczną.
Śledczy będą teraz badać, czy mogły występować wcześniejsze sygnały wskazujące na możliwość tak dramatycznych wydarzeń. Wiele pytań pojawia się także w kontekście posiadania przez sprawcę broni – choć miał on odpowiednie pozwolenia, śledczy sprawdzą, czy procedury bezpieczeństwa były przestrzegane i czy mężczyzna powinien mieć dostęp do broni.
To tragiczne zdarzenie wstrząsnęło całą społecznością. Śledztwo trwa, a prokuratura będzie ustalać wszystkie okoliczności tej rodzinnej tragedii.
Napisz komentarz
Komentarze