piątek, 22 listopada 2024 04:54
Reklama

Taksówkarz dostał kurs za dwa tysiące złotych. Podczas jazdy zorientował się, że bierze udział w oszustwie

Czujność i uczciwość 39-letniego taksówkarza sprawiła, że starsza mieszkanka powiatu rzeszowskiego odzyskała swoje oszczędności. Z prywatnego domu, mężczyzna miał odebrać firmowe dokumenty i zawieźć je na Słowację. Po odebraniu przesyłki nabrał jednak podejrzeń, że może brać udział w nielegalnym procederze. Utwierdził się w przekonaniu, że to oszustwo po tym, jak skontaktował się z dyżurnym z komendy miejskiej w Rzeszowie. Odzyskane 140 tysięcy złotych, policjanci zwrócili 76-latce.
Taksówkarz dostał kurs za dwa tysiące złotych. Podczas jazdy zorientował się, że bierze udział w oszustwie

W minioną środę, 39-letni mieszkaniec Rzeszowa, który z zawodu jest taksówkarzem, otrzymał intratne zlecenie. Za kwotę 2 tys. złotych miał odebrać dokumenty firmowe z prywatnego domu i zawieźć je, do bliżej nieokreślonego miejsca na Słowacji.  

Pojechał pod podany adres i od starszej mieszkanki powiatu rzeszowskiego, odebrał skrzętnie oklejone taśmą pudełko po butach oraz kopertę, w której znajdowało się 2 tys. złotych za kurs. Podczas odbioru przesyłki taksówkarz nie rozmawiał z kobietą, a wszystko trwało bardzo krótko. Mężczyzna wsiadł do auta i odjechał. Przez cały ten czas, 39-latek był w telefonicznym kontakcie ze zleceniodawcą, który dopytywał, czy wszystko poszło „gładko” i czy jest już w trasie.

Mieszkaniec Rzeszowa nabrał podejrzeń co do zleconego kursu. Dlatego, skontaktował się z dyżurnym z rzeszowskiej komendy, który jest jego znajomym. Policjant od razu wiedział, że chodzi o oszustwo. Polecił koledze, aby zawrócił i od razu przyjechał do rzeszowskiej komendy. Tam czekali już na niego powiadomieniu o wszystkim, funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. Policjanci otworzyli pudełko, w którym znajdowało się 140 tys. złotych. Ustalili miejsce ich odbioru i pojechali pod wskazany adres.

Drzwi do mieszkania otworzyła im starsza kobieta. Przez dłuższy czas, mimo że okazywali legitymacje służbowe, seniorka, nie chciała uwierzyć, że są prawdziwymi policjantami. Oświadczyła, że chwilę wcześniej, skontaktowała się z nią kobieta, podający się funkcjonariusza komendy wojewódzkiej z informacją, że córka z zięciem mieli wypadek. Zięć miał śmiertelnie potrącić kobietę i potrzebne były środki na wykupienie go z aresztu. Przyznała też, że mężczyźnie, który do niej przyszedł, przekazała 140 tys. złotych, które zapakowała w pudełko po butach. Zgodnie z poleceniem oszusta, schowała do koperty 2 tys. złotych, które miały być przeznaczone na mandat.

79-letnie mieszkanka powiatu rzeszowskiego uwierzyła policjantom dopiero wtedy, gdy funkcjonariusze telefonicznie poprosili jej córkę, aby wraz z zięciem przyjechała do domu. Oczywiście, nie brali oni udziału w żadnym wypadku, a cała legenda przedstawiona telefonicznie seniorce służyła przestępcom, do wyłudzenia od niej oszczędności.

Policjanci przesłuchali 76-latkę i zwrócili jej pieniądze. Ustalili, że kobieta wielokrotnie słyszała o oszustwach na szkodę osób starszych. Wiedziała jakimi metodami posługują się przestępcy, jednak w rozmowie telefonicznej została tak zmanipulowana, że uwierzyła we wszystko co jej powiedzieli.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PA 11.03.2024 09:53
Ale co dalej? Co z wyłudzaczem?

Reklama