Stróże prawa z czeladzkiego komisariatu, wsparci przez katowickich policjantów, zatrzymali trzech młodych mężczyzn, którzy chcąc wymusić zwrot wierzytelności, grozili śmiercią 53-letniemu czeladzianinowi. Na rozmowę z dłużnikiem "windykatorzy" wybrali się na umówione wcześniej miejsce do Czeladzi uzbrojeni między innymi w maczetę, drewnianą pałkę oraz paralizator elektryczny. Dalszym losem zatrzymanych zajmie się sąd i prokurator. Grozi im nawet 10 lat więzienia.
38-letni katowiczanin pożyczył 53-letniemu mieszkańcowi Czeladzi 60 tys. złotych. Umowa pożyczki wprawdzie przewidywała wniesienie zastawu w postaci samochodu osobowego, jednak, jak się okazało, auto nie było własnością 53-latka, tylko banku, który udzielił na jego zakup kredytu czeladzianinowi.
Nie mogąc skorzystać z zabezpieczenia, którym miał być samochód, 38-latek zażądał zwrotu pożyczonych pieniędzy. W jego ocenie dług jednak miał już urosnąć do kwoty 160 tys. złotych. Wierzyciel o pomoc w ściągnięciu długu poprosił swoich dwóch znajomych 22 i 33-letniego mieszkańca Katowic. Mężczyźni przyjechali na spotkanie z dłużnikiem na umówione miejsce do Czeladzi. Na rozmowę z 53-latkiem we wskazanej restauracji wybrał się sam wierzyciel. Jego pomocnicy czekali w samochodzie na sygnał od niego. Nie doczekali się jednak na kontakt z dłużnikiem.
Ich plan pokrzyżowali czeladzcy i katowiccy stróże prawa, którzy zatrzymali całą trójkę. W bagażniku samochodu, którym poruszali się mężczyźni, policjanci znaleźli spory arsenał. Obok paralizatora i ręcznego miotacza gazu katowiczanie uzbrojeni byli również w maczetę oraz pałkę drewnianą, przypominającą kij baseballowy.
Źródło: Śląska Policja
W bagażniku mieli paralizator, maczetę, pałkę i miotacz gazu. Przyjechali odebrać dług
- 28.11.2017 09:42
Napisz komentarz
Komentarze