Mężczyzna, który zatelefonował po mokotowskich policjantów, ponieważ jego pies pogryzł się z innym na spacerze, bardzo się zdziwił, że został zatrzymany i osadzony w areszcie. Nie przewidział, że zostanie wylegitymowany i sprawdzony w policyjnej bazie danych, w której widniał jako poszukiwany do odbycia kary 3 miesięcy więzienia za przestępstwa kryminalne. Pies został przekazany partnerce poszukiwanego 28-latka, który trafił za kraty w policyjnej celi, gdzie ze złości na samego siebie nie szczędził słów wulgarnych. Następnego dnia policjanci przetransportowali go do zakładu karnego.
Około 16.30 policjanci z mokotowskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego zostali skierowani na ul. Wielicką, gdzie miały pogryźć się dwa psy, wyprowadzone przez swoich właścicieli na spacer. Kiedy funkcjonariusze przyjechali rozwiązać konflikt między 28-latkiem, który telefonował na numer 112 oraz kobietą, która również zaalarmowała policjantów telefonicznie, okazało się, że właściciele czworonogów już doszli do porozumienia.
Koniecznym było jednak wylegitymować i pouczyć strony o zachowaniu zwykłych i nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu swoich zwierząt. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna przyjęli pouczenia. Kobieta przeszła proces sprawdzania w policyjnych systemach bez żadnych niespodzianek. W przypadku mężczyzny już tak łatwo nie było, ponieważ okazało się, że był on poszukiwany przez Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia jako osoba skazana za przestępstwo kryminalne, którego dopuścił się w ubiegłym roku. Mężczyzna miał stawić się w zakładzie karnym już kilka miesięcy temu w celu odbycia kary, ale najwidoczniej zignorował sądowe pisma. O ciążącej na nim karze przypomnieli mu funkcjonariusze.
Mężczyzna bez swojego pupila, ale za to w kajdankach wylądował w policyjnym areszcie. Piesek powędrował do swojej pani, a zarazem partnerki poszukiwanego mężczyzny. Następnego dnia 28-latek został przewieziony do zakładu karnego, w którym spędzi najbliższe tygodnie.
Źródło: stołeczna policja
Napisz komentarz
Komentarze